2018
Nie do wiary, że rozpoczął się już kolejny rok! Czas leci czasami nieubłaganie szybko, ale mimo wszystko cieszę się, że 2017 jest już za nami.
Czy był to dobry rok? I tak i nie. Pierwsza jego połowa były zdecydowanie do kitu... Pełna porażek, rozczarowań, łez, nerwów i smutku. Miałam serdecznie dość i nie będę jej zdecydowanie miło wspominać. Na szczęście jak to zazwyczaj bywa, po burzy wychodzi słońce. Druga połowa roku była o 100% lepsza od pierwszej! Największą niespodzianką poprzedniego roku było pojawienie się Triko w moim życiu. Pisałam to wiele razy, ale będę to powtarzać i powtarzać, bo to własnie on był tym promyczkiem szczęścia które sprawiło, że życie stało się lepsze. Miałam ochotę rzucić to wszystko w pieruny i odciąć się od naszego psiarskiego światka, moich pasji, marzeń i celów, ale to dzięki niemu wszystko odżyło i znowu poczułam się szczęśliwa. Będę mu chyba za to wdzięczna do końca życia. Gdyby nie on to nie pisałabym teraz dla was postu na blogu i nie kontynuowała tego co teraz robię. Jestem bardzo wdzięczna losowi za to, że podarował mi tego kudłacza.
W minionym roku Majlo skończył także 7 lat. Popuściłam mu pasa, już z nim nie trenuję co wyszło na dobre zarówno jemu jak i mnie. Czasami tylko poproszę go o zrobienie paru sztuczek czy zrobienie czegoś z koziołkiem z obi, po za tym chodzi tylko codziennie na krótkie spacery z uwagi na swój stan zdrowia związany z sercem, bo dowiedzieliśmy się też, że łaciat ma arytmię serca i musi więc prowadzić spokojny tryb życia. Zauważyłam też, że odkąd nie wymagam już od niego nie wiadomo czego to zaczęliśmy się trochę lepiej dogadywać.
Co przyniesie 2018 rok? Tego na razie nie wiem, ale mam nadzieję i chcę, aby był on jak najbardziej pozytywny. Mam trochę planów, między innymi:
- obóz Time To Start I w Annówce
- w lutym seminarium z Agnieszką Żabińską w Opolu
- w czerwcu seminarium z Paulą Gumińską w Opolu
- grupowe treningi obi
- grupowe spacery
- treningi agility
- udział w treningowych zawodach obedience
- debiut na jesień na zawodach obi w zerówkach
- naprawienie przywołania, aby spacery bez smyczy znów były możliwe
- kontrolowanie emocji Trika przy innych psach, pojazdach itp.
- prześwietlenie stawów Trika w styczniu
- badanie tarczycy u Majla
Na sam koniec chciałabym życzyć Wam:
Szczęśliwego Nowego Roku, spełnienia marzeń, mnóstwa sukcesów i radości w życiu, niech moc będzie z wami! :)
8 komentarze
Początek roku jak i druga połowa 2017 była dla nas raz dobra raz kiepska :)
OdpowiedzUsuńSwojej mordce też odpuściłam dużo w tamtym roku co wyszło nam na dobre !
Mam nadzieje że uda wam się zrealizować wszystko co zaplanujecie !
Pozdrawiam i Szczęśliwego Nowego Roku, Złoty Pies
Powodzenia w realizacji postanowień, trzymam kciuki! :)
OdpowiedzUsuńJa również trochę odpuściłam swoim psom. Wolałam nie robić nic, niż wszystko popsuć.
OdpowiedzUsuńPowodzenia w realizacji celów, trzymam mocno kciuki i życzę szczęśliwego nowego roku, bogatego w sukcesy, nowe doświadczenia i wiedzę! <3
psi-temat.blogspot.com
Powodzenia! Fajne seminariowe plany, oby Ci się udało! :)
OdpowiedzUsuńDosyć ambitne plany :D Życzymy powodzenia w ich realizacji!
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy!
Faktycznie, coś w tym jest, że jak przestajemy się "spinać" to relacja z psem nabiera nowego, lepszego smaku ;-) Na początkach dogoterapii byłam strasznie sztywna, pies nie robił tego, co w domu wychodziło mu genialnie. Spirala nerwów się nakręcała. Po seminarium z Tomkiem Jakubowskim wyluzowałam i nasza praca nareszcie przynosi nam frajdę, satysfakcję i przyjemność :)
OdpowiedzUsuńA jesteś pewna że pojawiające się problemy to wina wieku a nie zbyt dużej ilości bodźców? Czasami przerwa albo chociaż mniejsza intensywność wystarczy, żeby okazało się, że właśnie tempo było problemem. Zwłaszcza, że sama napisałaś, że problem pojawił się po seminariach i treningach obi ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiamy i życzymy powodzenia!
http://podopieczni.blogspot.com
Sama już nie wiem, ale właśnie np. na seminarium było bardzo fajne jego zachowanie, na pierwszych dwóch treningach też, dopiero na trzecim treningu coś odwalilo. Myślę, że może stosunek do piesków mu się trochę pogorszył bo dwa razy na naszej wiosce naskoczyly na niego dwa wałęsające się kundle. Niestety, próbowałam ratować go, wzięłam na ręce, ale to nic nie dało bo większy pies i tak zrobił co chciał, skoczył na mnie i złapał go paszczą za ogon... To też pewnie miało wpływ, ale czasu nie cofniemy. Pracujemy teraz nad opakowaniem emocji i rezygnacją z darcia pyska na psy za płotem. Co do przywolania to wiem czemu się zepsuło,bo jak był mały i grzeczny i odwolywal się od wszystkiego to mu tego głupia nie wzmacnialam i stwierdził z biegiem czasu pewnie, że się nie opłaca, bo niby po co? Przecież lepiej gonić ptaszki i sarenki, a Pani i tak nie ma nic do zaoferowania to niech sobie wola, a jak się znudze to przybiegne.
OdpowiedzUsuńPodziel się swoją opinią o poście: