Nie było łatwo, ale było warto
By Asia - listopada 09, 2019
Jak niektórzy pewnie wiedzą, borykaliśmy się i nadal borykamy z Triko z różnymi problemami z zachowaniem. Tutaj mniej więcej nakreśliłam nasze problemy >KLIK< , więc zachęcam do zapoznania się z listą i przeczytania dalszej części postu :)
Od końca grudnia zaczęliśmy chodzić na szkolenie indywidualne do szkoły TopDog niedaleko nas. Chciałam popracować nad naszymi błędami przed kimś bardziej doświadczonym, kto popatrzy na nas z boku i nauczy mnie obchodzić się z obsługą OE, a Trikosa z reagowaniem na nią.
Zaczęliśmy pracę małymi krokami, wierzyłam, że uda nam się osiągnąć to co chce, ale jednak z tyłu głowy miałam tą myśl, że i tak pewnie nie wyjdzie i wszystko pójdzie na marne. Jednak wiedziałam, że jeśli nie spróbuje to się nie dowiem, a jak się nie uda, to przynajmniej będę wiedzieć, że próbowałam. Zawzięłam się, codziennie ćwiczyliśmy to co mieliśmy zalecone prze Panią Trener ( Triko pozdrawia ciocię Karolinę :P ). Był to okres zimowy więc mróz czy nie mróz, trening musiał być. Pamiętam jak przychodziłam ze szkoły, było ciemno, zimno ale nie, trzeba zrobić trening, ręce odpadały z zimna, ale walczyłam. Uczyliśmy się od nowa pracy ze sobą i wzajemnej komunikacji, wcześniejsze porażki niestety odbiły się na psim zaufaniu do mnie. Wdrążyliśmy OE, a po około 2 miesiącach treningów udało nam się wypracować to:
Triko zaczął wychodzić na spacery bez smyczy! Czułam się wtedy jakbym trafiła szóstkę w totka, serio! To było dla mnie coś niemożliwego, a to działo się naprawdę. Triko odwołuje się już od ptaków, nie ucieka, sam do mnie przybiega i melduje, że jest. Jest na tym spacerze ze mną, a nie sam ze sobą i zbędnym ciężarem na końcu smyczy.
Żeby nie było, ten post nie ma na celu pokazywania oe jako cudownego urządzenia szkoleniowego, który zrobi za nas całą robotę i jest lekiem na wszystkie problemy. Nie! Każdy pies uczy się inaczej i na każdego sprawdzi się inna metoda, nie próbuj nigdy nic na własną rękę, jeśli nie masz odpowiedniej wiedzy i doświadczenia, a najlepiej zgłoś się do doświadczonego psiego szkoleniowca który Cię poprowadzi i da odpowiednie wskazówki. Ja wcześniej miałam dużą awersję do oe, ale jak później wdrążyłam się w temat, to okazało się, że jeśli używa się tego odpowiednio to nie wyrządza się psu krzywdy, wszystkiego trzeba używać z głową. OE nie służy temu aby mieć psa na pilota, służy wzajemnej komunikacji, a żeby pies wiedział jak ma reagować na dany sygnał musi zostać tego nauczony, nic samo się nie zrobi ;)
A skoro mowa już o postępach, to polepszyła nam się troszkę praca w rozproszeniach. W tym roku byliśmy na treningowych zawodach obedience w nowej wersji kl. 0 i zajęliśmy 2 miejsca, a wisienka na torcie to starty podczas Latających psów we Wrocławiu <3
To było po prostu coś niesamowitego! Kto śledzi nas na instagramie czy fb ten wie. Startowaliśmy we Frizgility lvl1 i ThrowNGo lvl1. I w sumie nadal nie dowierzam, że takie coś miało miejsce, oglądam zdjęcia, widzę nas, ale nie dociera do mnie, że to naprawdę my!
Na wakacjach byliśmy nad morzem i Triko też zachowywał się dzielnie, biegał bez smyczy po plaży, odwoływał się od mew, bawił się i zaczął powoli pływać. Miał jeden incydent, że rzucił się na psa. Z psami mamy jeszcze problem, szczególnie z samcami. Ale walczymy jeszcze z tym. To nie koniec naszej pracy, teraz pracujemy nad kontaktami z innymi psami, samokontrolą i pracą przy nich oraz zastawaniem w klatce gdy nie ma mnie obok. To są aktualnie dwa nasze priorytety, a po za tym dłubiemy sobie obiczki i rozwijamy się frisbowo, bo pan Triko zaczął łapać backhandy.
Po za tym we wrześniu robiliśmy pokaz sztuczek na pikniku charytatywnym, gdzie Triko spisał się w 100%.
Jak mówi tytuł ,,Nie było łatwo, ale było warto" - nasza praca dała efekty, pracujemy dalej, żeby naprawić te problemy z którymi jeszcze walczymy i mam nadzieję, że je także uda nam się pokonać.
Trzymajcie za nas jak zwykle mocno kciuki, naprawdę mocno, żebyśmy mimo przeciwności dotarli do celu, czego i wam życzę. Zostawcie po sobie ślad w komentarzu i napiszcie o waszej pracy, sukcesach, problemach :)
3 komentarze
Taki to już instynkt psa, ale wierzę, że było to uciążliwe. Najważniejsze jest uczyć psa od malutkiego szczeniaka przywołania, na które zawsze zareaguje. Mój Golden Retriever też lubi za jakimś zwierzakiem polecieć, ale na komendę wraca chętnie.
OdpowiedzUsuńJaką macie OE? Może recenzja...? ;)
OdpowiedzUsuńMieliśmy DogTrace dcontrol 1010, a od niedawna używamy Ecollar minieducator et-300. :)
UsuńPodziel się swoją opinią o poście: