Majóweczka
W tym roku miałam okazję skorzystać z 11 dniowej majówki, ale mimo to i tak żałuję, że to już jej koniec. Coraz bliżej koniec roku i maj będzie dość intensywny pod względem szkolnym, ale trzeba jakoś to przebrnąć. Byle do wakacji... Ale, ale! My tu przecież o majówce ;)
Mogę powiedzieć, że się nie nudziliśmy. Pierwsze 3 dni spędziliśmy, jak można się po nas spodziewać, na długich kilkinastokilometrowych spacerach na których intensywnie (jak co dzień) ćwiczyliśmy nasze przywołanie. Swoją drogą mam wrażenie, że niedługo będzie mi się to chyba śnić po nocach i będę budzić się ze snu (a może raczej koszmaru?) krzycząc "Triko, do mnie!" :P Ale nie ma mocnych, trzeba wziąć to na klatę i cisnąć dalej, kiedyś musi być ten krok do przodu, błagam, chociaż minimalny!
Środa była dniem luzniejszym dla czterołapów. Rano pojechaliśmy z łaciatem na szczepienia, a później ja od południa byłam pochłonięta wkręcaniem śrób w kawałki drewna tworząc dwie, piękne stacjonaty. Zeszło mi to do samego wieczora z przerwami na coś do jedzenia. Ale udało się i efekt bardzo mi się podoba, zważając na to, że mój tato pociął mi tylko deski, a całą resztę zmajstrowałam ja. Nasz ekwipunek agilitowy powiększył się także o tunel, wiec jest już na czym śmigać. Mamy do dyspozycji teraz w sumie: 4 hopki, tunel i huśtawkę, ale huśtawki ma razie nie ruszamy, a strefki ćwiczymy na osobnej desce.
Kolejnego dnia tj. w czwartek my wybraliśmy się do Opola do Agi i Abi. W planach mieliśmy długi trip po mieście, ale wysoka temperatura sprawiła, że postanowiliśmy zmienić trasę na leśne, zacienione drogi i obraliśmy kierunek Jeziora Turawskie. Ustanowiliśmy spacerowy rekord życia, pokonaliśmy 30 km! Dzień był pełen wrażeń i na długo pozostanie w mojej pamięci :D
Zachowanie Trika podczas drogi wołało o pomstę do nieba, co chwilę przejeżdżały koło nas rowery, jak nie z jednej strony, to z drugiej, a Triko oczywiście nie mógł przejść obok tego obojętnie i praktycznie na każdego rowerzystę musiał rzucić się z jadaczką...
Triko zapewnia mi masę rozrywki i zajęcia, w końcu problemy same się nie naprawią :P
wspomniane piaskowe wydmy w środku lasu |
4 komentarze
My całą majówkę spędziliśmy bardzo aktywnie :D codziennie spacery po lasach, wodowanie, rower i spotkania ze znajomymi oraz ogniska <3 Pogoda w tym roku naprawdę nam dopisuje :D
OdpowiedzUsuńNo to udany czas!
UsuńPogoda jest spoko, ale chwilami nawet za gorąco :P
U nas majówka minęła przede wszystkim pod znakiem odpoczynku. Przez pierwsze dni korzystałyśmy z ładnej pogody, spacerując ile się da. W piątek natomiast miałyśmy umówioną sterylizację i tydzień siedzenia w domu :) Na szczęście jesteśmy już po ściągnięciu szwów i wracamy do normalnej aktywności.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że zabieg się udał. :) Teraz musicie nadrobić spacery, haha :D
UsuńPodziel się swoją opinią o poście: