Ucieczka!!
Witam was moi kochani,wczorajsza godzina spacerowa było koszmarna i przyprawiła we mnie łzy i prawie zawał serca. Może opisze wszystko po koleji.
A więc było wczoraj(Sobota),południe.Wzięłam smycz automatyczną(flexi) i nasze czarne szelki.Gdy wyszłam ze smyczą i szelkami piesek czekał już przy furtce i machał swoim łaciatym ogonem.Położyłam szelki na ziemi i przypięłam smycz do furtki,wzięłam szelki i założyłam psiakowi dając mu po tym smaka za grzeczne stanie in założenie szelek(dziękuję za pomysł Esterze od Luny- latającego psa). Zapięłam karabińczyk i wyszliśmy z podwórka. Spacer zapowiadał się na przyjemny i spokojny. Majlo szedł tropem śladów jakiegoś psa(pewnie ON'ka Roy'a). Stwierdziłam,że jak chce to niech se węszy,bo to jego natura(nos przy ziemi) ;) Doszliśmy do naszej drogi polnej gdzie jest spokojnie i cicho,ale jest tam też MNÓSTWO zapaszków.Piesek parę razy się zatrzymywał i odwracał swój łebek w tył,ale myślała : to nic takiego. Przeszliśmy z kilkanaście metrów i piesek zaczął się cofać.Ja miałam wciśnięty zatrzaska czy coś na automatycznej smyczy i szelki poszły do przodu,nagle patrzę,a pies wyjął łapy z szelek i potem przeszły mu przez głowę i Majlo został bez niczego zaczął biec tam skąd przyszliśmy(pewnie za tropem psa).Ja przerażona zaczęłam krzyczeć- MAJLO!!MAJLO!!A on dalej biegł.... Myślę: "O matko i co ja zrobiłą" oraz zaczęłam płakać.Myślałam,że już go nigdy nie zobaczę i że ucieknie ode mnie......
* * * *
Nagle krzyczę: - MAJLO!MAJLO "CUKIEREK"!!MAJLO i pies się zatrzymał rzuciłam smycz na ziemię i podbiegłam do Majla i na całe szczęście nie uciekł od mnie tylko czekał na mnie. Dosłownie rzuciłam się na ziemię i złapałam go w ręce,trzymałam i przytuliłam.Trochę powarkiwał,ale to na pewno dlatego,że coś czuł. Po chwili obrócił się do mnie i zaczął lizać mnie po twarzy. Chciałam wziąć smycz,ale zobaczyłam,że leży ona z 8-10 metrów od nas.I co miałam zrobić puścić psa i pójść po smycz?!? Aby pies poszedł za śladem. Pies nie miał obroży ani nic,aby go trzymać,byłam w kropce i płakałam i na dodatek siedziałam na tym zimnym śniegu z pół godziny z Majlem trzymając go,płacząc i wołając pomocy,aby ktoś podał smycz.Po kilkudziesięciu minutach chciałam wziąć Majla jakoś na ręce,ale wiedziałam,że on tego nie znosi i wiercił by się mocno i podgryzał palce i jeszcze bym go puściła z tego wiercenia.Ale przypomniałam sobie,że mam w kieszeni kurtki smaki więc dałam mu powąchać i trzymając go jedną ręką rzucałam mu drugą ręką smaki co metr.I jakoś doszliśmy do smyczy i szelek.Ale na tym nie koniec przygody .Gdy doszliśmy do smyczy i szelek.To zauważyłam,że w zatrzasku od szelek jest lód i ani ich zapiąć ani nic.Znów zaczęłam się zastanawiać i tak znowu ze łzami w oczach myślała. I pomyślałam sobie,że założę szelki Majlowi i zapnę tylko smyczą,ale były wtedy za luźne nie mogłam ich zmniejszyć bo miałam pozamarzane palce,które strasznie mnie bolały.Pomyślałam,że pochucham na ten lód i podziałało po ok.kilku minutach lód prawie stopniał i można było już zatrzasnąć zatrzask.Ale nadal pozostała mi obawa,że wyśliźnie się znów z tych szelek.Ale jakoś doszliśmy do domu.A ja płakałam z radości,że skończyło się to tak,a nie inaczej.Oraz byłam za razem dumna z Majla,że odwołał się od tropu i zatrzymał się,ale byłam też strasznie wściekła,że zrobił mi taki numer.Ale bardziej byłam wściekła niż dumna. I teraz Majlo ma karę na tydzień na smakołyki i inne desery czy coś tam. Skończyło się rozpieszczanie za ten numer !! :P
Cóż i to w sumie koniec naszej okropnej przygody,ale mieliśmy już kilka takich przygód. Może zrobie post z opisem wszystkich ucieczek Majla.Piszcie w komentarzach jeśli chcecie taki post ;)
I jeszcze jedno zdjęcie sławnych łąpek ;)
Pozdrawiamy:




24 komentarze
śliczne zdięcia i super blog :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie ! ;)
jamniczka.blogspot.com/
pozdrawiam
Już myślałam, że nie wrócił. Ale dobrze, że się dobrze skończyło. Tak, możesz zrobić taki post ;)
OdpowiedzUsuńDobrze że wrócił.. Ja miałam ostatnio bardzo podobna sytuację.
OdpowiedzUsuńSuper to zdjęcie :3
Pozdrawiamy!
P.s. Wydaje mi się że Majlo nie skojarzy tej kary z ucieczką.. Ale to moje zdanie ;)
UsuńBynajmniej schudnie :d
UsuńOoo wydawało mi się,że tyle jest tego tekstu i nie chciało mi się czytać ;D ale przeczytałam lubie jak piszesz ;*
OdpowiedzUsuńTeż byłabym przerażona jakby Dropol uciekł!Majlo podobnie jak do Dropka jak go wypuszczę na dwór i wołam Drops DROPS to on ma wszystko w dupie i nadal sobie biega xD Dobrze,że wrócił i jest wszystko okey...
P.S jestem u Ciebie w obserwatorach ;*
Współczuję przygody ... Ehh młode psy myśliwskie miewają pomysły nie z tej ziemi i potrafią przyprawić o niezły zawrót głowy. Gratuluję, że udalo się odwołać chłopaka to wielki sukces, ale wygląda że potrzebuje wiecej zajęcia żeby nie miał takich pomysłów.
OdpowiedzUsuńZ doświadczenia mogę doradzić, że jak nie masz ręku ani obroży, ani szelek, ani smyczy to chwyć psa po prostu za skórę na karku, to go nie boli, a ma wystarczającą ilość by go przytrzmać bezboleśnie i dojść do czegoś co użyjesz do przypięcia. W skrajnym momencie jest to lepsze wyjście niż siedzieć na mrozie.
pozdrawiam
Dobrze, że nie uciekł! W takich sytuacjach, aż serce do gardła podchodzi.
OdpowiedzUsuńAle na szczęście Łaciat posłuchał i wszystko skończyło się dobrze.
Wiem, bo wczoraj miałam podobną sytuację, gdy kręciłam z Flopą filmik ,,ze spontana" ;)
Śliczne zdjęcia!
Ps. I moje ulubione łapki. <3
Pozdrawiamy E&F.
Trzeba było wołać psa i uciekać przed nim- oczywiście w stronę domu. :)
OdpowiedzUsuńA to tak na przyszłość było.
Dzięki za radę,ale mój nieogarnięty pies raczej by nie skumał o co chodzi :P Ale można spróbować jak na razie na podwórku,tak na przyszłość i sytuacje alarmowe ^^
UsuńTu nie ma nic do kumania. To jest reakcja naturalna. :P
Usuńświetny blog,również mój Beagel jest u mnie na blogu! <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://dadiprezentuje.blogspot.com
Ja mam takie podobne wspomnienie. Kilkumiesięczna Klara, miejsce zaraz za pasami, wokół kilka choinek. Nauka chpdzenia na smyczy w szelkach. Tak ciągnęłam Klarę, tak się ociągała izostałam z szelkami i smyczą w ręku, ja w panikę, pełno aut, a Klara? Uciekła pod jedną z choinek i się i czeka. Biedna, nie wiedziała o co tyle szumu :D
OdpowiedzUsuńNo to niezłą mieliście przygodę..dobrze że wszystko już jest ok
OdpowiedzUsuńmoja Ori czasem też mi takie numery zrobi, ale zawsze wiem, że wróci. :) ja raczej bardziej obawiam się o to, że może mi gdzieś pod samochód wpaść.. a z czego masz szelki? u mnie raz była taka sytuacja z szelkami, że przywiązałam mojego psa na chwilę obok jakieś małego spożywczaka, bo musiałam coś kupić.. patrzę, wybieram produkty, a tu nagle pies bez szelek znajduje sie obok mnie przy jogurtach :) sytuacja dość zabawna, ale ekspedientki się trochę krzywym wzrokiem patrzyły. nie martw się, jeśli Majlo jest do Ciebie przywiązany, to zawsze wróci ;)! beagle to tak samo jak charty psy myśliwskie, więc wystarczy jeden zapaszek i psina leci za tropem :D
OdpowiedzUsuńw sprawie obroży, o wszelkie informacje pisz na mojego mail'a: bloody.february@gmail.com ;)
pozdrawiam serdecznie :D
Mamy szelki nylonowe z firmy Dino
UsuńNiezła przygoda... ;) Można się strachu nałapać.. ;)
OdpowiedzUsuńMój Maks też wykręca takie numery i ucieka, ale na szczęście wraca chociaż jest zasapany i zmęczony... ;)
Ale grunt, że tak się skończyło.! ;)
Pozdrawiamy.! ;*
Dobrze, że nie usiekł *-* Ślicznego masz psiaka;p
OdpowiedzUsuńNominuję Cię do Liebster Award więcej info na moim blogu;p
>>> psiblognaczterechlapach.blogspot.com/
>>> oczamichomika.blogspot.com/
Oj tam, taka ucieczka to nie ucieczka :P Chociaż faktycznie stracha może napędzić :(
OdpowiedzUsuńDobrze, że Czterołapowi się nic nie stało :)
Pozdrawiamy: W&M
O boże :))))) Mialam bardo podobną historie z moją Sissi :))
OdpowiedzUsuńZdjecia super !!!!!! Ps. jakie Majlo ma smakołyki ? :) )
Dokładnie to nie wiem,bo kupuję na wagę w sklepie zoologicznym mikro zoo ;)
UsuńNie miła sytuacja ,ale wolałabym taką ucieczkę ,niż takie jakie wybiera Czika ;p .Nie życzę jednak nikomu nawet takiej przygody ;] .
OdpowiedzUsuńZdjęcia są również śliczne :) . Bardzo ładny wystrój bloga,świetny nagłówek ;] .
Pozdrawiam serdecznie .
Moja Sonia też kiedyś mi uciekła, kiedy była mała i postanowiłam ją spuścić ze smyczy w parku, bo uznałam, że będzie grzeczna i się nie oddali. Przez jakiś czas chodziła blisko mnie, ale w pewnym momencie coś ją wystraszyło i biegiem ruszyła do domu. Nie było nawet szans żeby ją dogonić, masakra. Dom był na szczęście blisko i kiedy ją dogoniłam była już przy drzwiach. Teraz na szczęście jest już w miarę ogarnięta i nie robi mi takich numerów ;D
OdpowiedzUsuńZnam to, Luna też ma dużo z psa myśliwskiego i już zdarzało jej się znikać na kilka godzin nawet... Niestety, niektóre psy z takich szelek potrafią się wyplątywać- i to także spotkało mojego Luniaka ;D Teraz używamy Juliusów, doszły mnie jednak słuchy, że i z nich niektóre psy umieją się wyswobodzić... No cóż, najwyżej zainwestujemy w szelki niewyplątaniowe, jakie używa się tez przy chartach :D
OdpowiedzUsuńDobrze jednak, że wszystko skończyło się bez większej tragedii :D
Podziel się swoją opinią o poście: